Wywiad z trenerem Piotrem Tworkiem

05.06.2007
W przyszłym sezonie interesuje nasz tylko jeden cel awans. Już teraz staram się wywierać na zespole presję, która będzie im towarzyszyła przez całe rozgrywki- mówi Piotr Tworek trener bydgoskiego Zawiszy.
Marek Senger: Dlaczego rozeszły się twoje drogi z Bogusławem Baniakiem, bo nie jest żadną tajemnicą, że otrzymałeś od niego propozycję pracy w szczecińskiej Pogoni. Czy głównym powodem twojej odmowy była chęć pracy na własny rachunek, czy też może przeczuwałeś, że przyjmując tą ofertę wdepniesz na przysłowiową minę?

Piotr Tworek: Często w moich rozmowach z Bogusławem Baniakiem usłyszałem od niego, że jest już pomału czas żebym poprowadził coś na własną rękę, bo być asystentem a pierwszym trenerem to już duża różnica. Nie ma tu tak naprawdę znaczenia czy jest to V , IV czy III liga, ale będąc pierwszym trenerem trzeba wziąć pełną odpowiedzialność za decyzje, które się podejmuje i za wyniki zespołu. Stwierdziłem faktycznie, że to już może jest ten moment bo dwa lata, które spędziłem przy trenerze Baniaku nauczyły mnie wiele pomyślałem, że skoro nadarzyła się fajna propozycja to czemu z niej nie skorzystać. Nie ukrywam, że chciałbym z Bydgoszczą związać się na dłużej i propozycja z Zawiszy bardzo mi odpowiadała. Czy praca w Szczecinie to byłaby mina? Nie tak nie można tego pojmować, nie myślałem, że trener Baniak nie utrzyma zespołu w lidze. Sama praca w pierwszej lidze dałaby mi ogromna szansę wypłynięcia na szersze wody i pracę w wyższych ligach, ale pomyślałem również, że fajnie byłoby zrobić wreszcie coś samemu od podstaw i nie spijać tylko śmietanki z czyjeś kawy.

Czy może nie było Piotr jednak tak, że stanąłeś kiedyś przed lustrem i powiedziałeś sobie: stać mnie wreszcie na bycie pierwszym trenerem i ile jest prawdy w tym, że na zgrupowaniach to ty prowadziłeś zajęcia, a nie trener Baniak. Pada wiele głosów, że tak naprawdę jakbyście się w czasie pracy w Zawiszy S.A. zamienili rolami to zespół wcale nie grał by gorzej?

To tak wydaje się tylko wszystkim dookoła. My przed każdymi zajęciami, czy to na obozach letnich czy zimowych zawsze planowaliśmy treningi i to , że ja je prowadziłem wynikało przede wszystkim z faktu dużego zaufania, którym obdarzał mnie trener Baniak. Wiedział, że powierzając mi zespół nie zrobię nic innego co on sobie zaplanował i co wspólnie ustaliliśmy, każdy jednak trening był przygotowany przez Bogusława Baniaka. Nauczyłem się naprawdę od niego bardzo wiele, za co jestem mu bardzo wdzięczny. W czasie naszej wspólnej współpracy był bardzo otwarty na przekazywanie mi swojej wiedzy i nie krył przede mną nic, że swojego bogatego warsztatu trenerskiego.

Długo zastanawiałeś się nad propozycją działaczy SP Zawisza i czy nie obawiałeś się negatywnego przyjęcia ze strony kibiców, bo Piotr nie oszukujmy się ty przychodziłeś z tej drugiej strony barykady i czy włodarze Zawiszy musieli cię długo przekonywać do pracy w tym klubie?

Nie brałem tego w ogóle pod uwagę, tak jak wcześniej mówiłem chciałem wreszcie podjąć samodzielną pracę i zacząć spełniać się jako trener. Miałem obawy, bo stanąć przed dwudziestoma dorosłymi facetami, przeprowadzić odprawę czy też zmotywować ich przed meczem nie jest wcale takie proste jak mi się wydawało, gdy stałem z boku będąc asystentem trenera Baniaka. Bałem się, że nie uda mi się dotrzeć do zespołu i zmotywować ich odpowiednio do pracy, którą mamy do wykonania. Działacze Zawiszy do swojej propozycji nie musieli mnie długo przekonywać.

Czy miałeś jakieś propozycje z innych klubów?

Była propozycja ze Szklarskiej Poręby, miałem także ofertę współpracy od Macieja Bartoszka, gdy był on jeszcze w Unii Janikowo, ale tam ze względów finansowych te rozmowy upadły.

Jest taki dobry zwyczaj, że ustępujący trener przekazuje swojemu następcy informacje o drużynie. Czy Zbigniew Wojtowicz przekazał ci jakieś uwagi o zespole?

Nie spotkałem się do trenerem Wojtowiczem, wykonałem natomiast telefon do Piotra Fiutaka, którego znałem ze zgrupowań reprezentacji KPZPN-u, czy też z prowadzenia drużyn młodzieżowych, ale niestety Piotr dwukrotnie nie miał dla mnie czasu, być może popełniłem tu jakiś błąd i powinienem skontaktować się z Wojtowiczem.

Czy sądzisz, że duet trenerski Wojtowicz- Fiutak żle przygotował zespół do rundy wiosennej?

Nie moją rolą jest oceniać pracę byłych trenerów, to należy do prezesów czy zarządu, to oni wyciągają wnioski z ich pracy i dlatego pewnie podjęli decyzję o zwolnieniu tego duetu. Natomiast byłem przerażony tym, że w przerwie meczu z Solcem czterech zawodników poprosiło o zmiany i to tych najbardziej doświadczonych i wytrenowanych. Pierwsze co zrobiłem to poddałem chłopaków badaniom krwi, które mi powiedziały wszystko. Mam nadzieję, że nie będzie to odebrane jako atak na trenera Wojtowicza, ale po konsultacji z Jurkiem Lachowiczem doszedłem do wniosku, że zespół jest do tyłu w przygotowaniach co najmniej o miesiąc. Jeżeli chodzi o przygotowanie motoryczne to chłopaki wiedzą, że u mnie nie odpoczną, ale zaczyna im się coraz bardziej to podobać i myślę, że idziemy w sprawie motoryki zespołu w dobrym kierunku.

Uwielbiasz ustawiać zespół w tzw ”diamencie”. Powiedz mi w czym widzisz wyższość tego systemu grania od innych i czy czasami nie myślałem o tym, żeby w spotkaniach ze słabszymi rywalami wypróbować inny wariant gry, bo jak pokazał mecz z Kujawiakiem dwie szybko stracone bramki zmuszają do szybkiego przestawienia się na inne granie?

Przeszkolić zespół w jakimś systemie grania nie jest możliwe w dwa czy trzy tygodnie i nie wystarczy powiedzieć chłopcom w szatni gramy 4-4-2, a za chwilę 3-5-2 to są tylko ustawienia na papierze czy też boisku. Natomiast każdy wariant gry wymaga innego pressingu, asekuracji czy powrotu do obrony. W systemie gry diamentem czuję się bardzo dobrze, bo poznawałem go przy trenerze Baniaku z różnych dokumentacji i materiałów źródłowych, które trener przywiózł z dwukrotnego stażu w Parmie. Dużo nauczyłem się także o tym systemie grania od doktora Miłosza Stępniewskiego, które przyjeżdżał na nasze zgrupowania i wykładał nam teorię i praktykę prawidłowego funkcjonowania zespołu w „diamencie”. Jeżeli chodzi o wyższość jakiegoś systemu gry nad innym, to każdy z nich ma swoje zalety i wady, a wtedy jest on najlepszy kiedy zespół wygrywa, a że nam się to na razie udaje to przy nim zostaniemy.

Działacze Zawiszy nie ukrywają, że w przyszłym sezonie interesuje ich tylko awans do III-ligi. Czy łatwo się będzie grało pod taką presją?

Mnie też interesuje tylko awans i dlatego już teraz wywieram tę presję na chłopakach, że każdy mecz jest równie ważny. Troszkę zbyt mocno może nadmuchano ten balon z napisem awans, chociaż nie dziwie się działaczom, że nie ukrywają swoich ambicji i aspiracji. Na pewno nie będzie nam się grało łatwo zwłaszcza, że już kilka zespołów zgłasza swoje aspiracje trzecioligowe, a grać w roli faworyta nie jest wcale łatwo.

Nie ma co ukrywać, że aby skutecznie powalczyć o cel jakim jest awans w zespole muszą zajść zmiany? Czy będzie to jednak jakieś trzęsienie ziemi w drużynie czy może tylko kosmetyka składu?

Będę chciał mieć około sześciu, siedmiu nowych zawodników. Do drużyny dołączy również kilku obecnych juniorów. Sądzę, że przed chociażby Arkiem Kozłowskim wielka piłkarska przyszłość. To naprawdę duży talent, który już w tej chwili sporo potrafi, wiąże z nim naprawdę duże nadzieje w nowym sezonie.

Przedstawiłeś działaczom Zawiszy już swoją listę życzeń. Kto jest na niej numerem jeden?

Nie będę na razie ujawniał żadnych nazwisk. Powiem tylko tyle, że jest to środkowy pomocnik, który w naszym systemie grałby przed dwójką defensywnych pomocników, chciałbym także żeby jeden z nich był graczem bardziej kreatywnym, a drugi zawodnikiem o żelaznych płucach czyszczącym przedpole.

Pojawiają się plotki, że w kręgu zainteresowań Zawiszy są gracze z Bałkanów. Czy rzeczywiście jest sens sprowadzania do drużyny czwartoligowej tych gracze zwłaszcza, ze jak pokazuje życie, to w Polsce oszałamiających karier oni nie robią. Czy nie lepiej oprzeć się na graczach związanych z naszym regionem?

Wiele osób pytało mnie także o Loligę i Daha, a oni tak jak i Brazylijczycy w Pogoni nie wiedzą o co w Polsce grają. Problem jest również taki, że wielu utalentowanych chłopaków z regionu z niższych lig, w pierwszej kolejności czeka na oferty choćby z III-ligi, a ja nie mogę sobie pozwolić na to by przed rozpoczęciem przygotowań do sezonu nie mieć skompletowanej kadry. Czy trafią do nas gracze z Bałkanów czy innej nacji nie jest to na dziś przesądzone. Cieszy mnie jednak to , że zawodnicy z którymi wstępnie rozmawialiśmy realnie podchodzą do finansów w czwartej lidze i jeżeli ci wszyscy polscy piłkarze przyjmą nasze oferty to ja nikogo z zagranicy nie będę ściągał.

Piotr czy w życiu prywatnym jesteś tak impulsywny jak wtedy, gdy dowodzisz zespołem z ławki trenerskiej i powiedz mi ile zużywasz w sezonie okularów przeciwsłonecznych?

(Śmiech)Nienawidzę i nie cierpię przegrywać wiem, że czasami może trochę przesadzam, ale biorę to na karb młodości. Ja już w czasie odprawy meczowej przygotowuję chłopaków, że spokojny raczej na ławce nie będę, ale robię to przede wszystkim dlatego, żeby nauczyli się grac pod presją na razie mojej osoby, ale już w następnym sezonie wielu kibiców.

Piotr dziękuję ci, że poświęciłeś mi trochę swojego czasu i mam nadzieję, że jak spotkamy się za rok to będę mógł pogratulować ci awansu z Zawiszą do III-ligi.

Dziękuję i mam również taką nadzieję.






Marek Senger
marek.pc2000@wp.pl