ROK Z ZAWISZĄ

30.12.2005
Rok 2005 był dla sympatyków Zawiszy szczególny. Chyba nigdy przedtem nie działy się rzeczy tak dziwne, które utkwią nam w pamięci do końca życia.


A zaczęło się obiecująco.

Sztab szkoleniowy utworzyli dwaj świetni ongiś zawodnicy wojskowego klubu: Mariusz Modracki i Grzegorz Wódkiewicz. Wrócili także m.in. Krzysztof Krawczyk, Robert Tomaszewski, Zbigniew Sieradzki i Maciej Śmiglewski, a trener i działacze nie ukrywali, że wiosna to czas na przygotowanie drużyny do walki o III ligę w przyszłym sezonie
Piłkarze wyjechali na pierwszy od niepamiętnych czasów obóz przygotowawczy, a kibice nie mogli doczekać się pierwszego spotkania. Jednak zanim rozpoczęła się runda wiosenna IV ligi


Do Bydgoszczy przyjechał poznański Lech


W ten sposób Stowarzyszenie Piłkarskie chciało symbolicznie podziękować najlepszej drużynie w historii WKS ZAWISZA BYDGOSZCZ z sezonu 1989/90, gdy wojskowi zajęli 4 miejsce w ekstraklasie. Publiczność dopisała, wspaniale dopingując Zawiszę, który nieznacznie uległ Kolejorzom 2:3. Dobra gra piłkarzy zapowiadała wiele ciekawych emocji w rundzie wiosennej. I rzeczywiście w pierwszym meczu niebiesko-czarni roznieśli w Brodnicy tamtejszą Spartę 4:1, a kibice będący pod wrażeniem stylu wygranej wygłosili hasło: NA WIOSNĘ NIE PRZEGRYWAMY. Niestety czym dalej w las, tym więcej drzew i okazało się, że wygrana w Brodnicy była jedyną, z której fani mogliby być naprawdę usatysfakcjonowani. Mecz z Victorią Koronowo rozpoczął się od modlitwy za Jana Pawła II, a na płocie zawieszono płótno OJCZE ŚWIĘTY JESTEŚMY Z TOBĄ. Piłkarze wygrali skromnie 1:0, a gra pozostawiała wiele do życzenia.

Potem już było tylko gorzej

O ile porażkę z Goplanią kibice jakoś strawili, to do szału doprowadziły ich wyczyny piłkarzy w meczach z Lechem Rypin i Mienią Lipno, po którym zażądali rozmowy z trenerem i zawodnikami. Wtedy też pojawiły się pierwsze wyraźne głosy, że niestety, ale Maniek dobrym piłkarzem był, a trenerem jest nie za bardzo. Żeby było jeszcze gorzej Krzysztof Łożyński wylądował na Wałach Jagiellońskich, a Mariusz Barlik, na którego bramki tak bardzo liczono, doznał kontuzji, a potem postanowił zmarnować swój talent piłkarski. Wiosna mimo nadziei, była nijaka i gdyby nie święto na meczu z Lechem Poznań, nie byłoby co wspominać

Jeśli nie teraz to kiedy

Powiedzieli działacze i zaczęli kompletować skład, który miał dzielić i rządzić na boiskach IV ligi. Zespół wzmocnili Arek Woźniak, Rafał Jankowski, wyróżniający się młodzieżowcy oraz stary "szalikowiec" Jacuś Łukomski. Kibice zorganizowali mecz przyjaźni z ŁKS Łódź, który był kolejną po Lechu promocją piłki na normalnym poziomie w Bydgoszczy. Na papierze skład atomowy, pojawił się sponsor tytularny TOMEX i kilku mniejszych, więc spokojnie czekaliśmy na pierwszy gwizdek ostatniego (tak nam się wydawało do pewnego momentu) sezonu w IV lidze. Ale jak to bywa na Gdańskiej, nim piłkarze wybiegli na murawę, Zawisza pojawił się na czołówkach bydgoskich gazet, z powodów innych niż sportowe. Otóż pewien kandydat na posła, z pewnej partii postanowił zaprosić bydgoszczan na mecz. W tym celu wydrukował kilkaset plakatów, a że pojawiły się w niedozwolonych miejscach (sic) i przed rozpoczęciem oficjalnej kampanii wyborczej zrobiła się afera. Niedoszły poseł musiał odłożyć marzenia o Sejmie, a dziennikarze mieli o czym pisać przez klika dni. Drużyna grała średnio, aż skompromitowała się przegrywając u siebie z liderującą wtedy Spartą Brodnica. Sparta oddała dwa strzały na bramkę i wygrała mecz, a Modracki wykazał się po raz kolejny brakiem koncepcji. Gdy pod koniec meczu w Grudziądzu kibice zaczęli skandować ZMIANA TRENERA, Maciej Śmiglewski uratował mu posadę, zapewniając zwycięstwo. Jednak, żeby wrażeń nie zabrakło, to ochroniarze pobili naszych piłkarzy. Klub Olimpia otrzymał za to "bardzo surową, chyba najwyższą w Polsce" karę 800 zł. Zawiszę ukarano za wbiegnięcie kibiców na murawę przed meczem kwotą 500 zł.

Gdy wydawało się, że drużyna zaskoczyła

Pojechaliśmy do Mogilna, gdzie na ławce trenerskiej zastaliśmy kierownika drużyny i sponsora oraz paru rezerwowych piłkarzy. Okazało się, że trenera i kilku zawodników zatrzymała bydgoska policja. A zatrzymała dlatego, że osobnicy Wódkiewicz Grzegorz i Kowalik Szymon postanowili kupować mecze już jesienią. Elementem humorystycznym było uwiecznienie na zdjęciu przez fotografa-amatora, UFO w czasie meczu:)Jak wszyscy wiemy afera wybuchła ogromna, okazało się, że w Grudziądzu sędzia też dostał pieniądze i KPZPN dowalił Zawiszy -9 punktów kary oraz 6 tys. zł grzywny. Sędzia Prokopowicz za to, że doniósł organom ścigania wychwalany był pod niebiosa, a sędziego, który "gwizdał" w Grudziądzu sprzedali odpowiednim służbom Wódkiewicz z Kowalikiem. Wstyd na całą Polskę. Niektórym było mało kar dla Zawiszy np. takiemu klubikowi z Moherowa, który w ogóle odmówił gry z Zawiszą w wyznaczonym terminie. Piłkarze stanęli kilka razy na wysokości zadania m.in. gromiąc Rypin 7:0 i śpiewając ZAWISZA NIGDY NIE ZGINIE, ale do końca rundy prezentowali się średnio.

Gdy wydawało się, że będzie spokojniej

We Włocławku sponsor Zawiszy został znieważony przez kibica. Od tego momentu ruszyła lawina. Sponsor zapowiedział odejście, kilku członków zarządu również, a całe zło zaczęto zwalać (słusznie czy niesłusznie ocenia każdy sam) na prezesa Walenciaka. Ostatecznie Zawisza zajął na jesieni 3 miejsce tracąc do prowadzącej Victorii 10 punktów. Zmienił się zarząd - prezesem został Marek Rzepa, pojawiło się kilka nowych osób, miejmy nadzieję, że raz na zawsze unormowano stosunki piłkarze-kibice.

Oczywiście pojawiła się propozycja przenoisin Hydrobudowy z Włocławka na Zawiszę, ale to już inna historia.

Tak wyglądał w skrócie rok z Zawiszą. Rok pełen nadziei, zwątpienia, radości załamań, przeróżnych konfliktów.

ŻYCZĘ WSZYSTKIM - KIBICOM, PIŁKARZOM, TRENEROM, ZARZĄDOWI, ABYM MÓGŁ NAPISAĆ ZA ROK, ŻE ROK 2006 BYŁ ROKIEM RADOŚCI. PAMIĘTAJMY - BĘDZIEMY OBCHODZIĆ 60 LECIE ZAWISZY!!!