Całe życie grał dla Zawiszy

14.02.2006 Ze smutkiem na twarzy, ze łzami w oczach pochyliliśmy głowę nad grobem Dariusza Bulery. Pomimo kalectwa był na każdym meczu swojej ulubionej drużyny.

Popularny „Bolero” (śp. 46 lat) był jednym z tych fanów Zawiszy, który zawsze wzbudzał sympatię. I choć los odebrał mu wzrok, z uśmiechem na twarzy jeździł po całym kraju, także w niższych klasach, wspierając piłkarzy głośnym dopingiem.

- W ostatnich latach wymagał już większej opieki. Na mecze wyjazdowe podróżował razem z zawodnikami. Częstokroć, jako pierwszy zasiadał w sektorze przeznaczonym dla sympatyków gości - opowiada pan Henryk, jeden z najstarszych fanów. - Dokładnie nie pamiętam, lecz chyba jeździł za tą drużyną przez trzydzieści lat. Kochał piłkę, kochał ten klub. Na pewno odszedł jeden z lepszych kibiców. Mieszkam blisko cmentarza, to nie raz zapalę mu znicz.

Równie mocno sympatyzujący Zawiszy pan Mariusz dodaje: - Darek był jedyny, niezastąpiony, oryginalny. Dużo śpiewał, a jak padały bramki, wiedział tylko z opowiadań.

- Wszyscy go lubili - przekonuje „Bonis”. - Grał na wszystkim, co miał pod ręką. Potrafił naśladować największych muzyków, a nawet audycje radiowe.

Kilka wypowiedzi ze strony internetowej zawisza.fans.com nie pozostawia wątpliwości co do tego, żeby był kibicem wyjątkowym. - Poznałem go w latach 70., gdy wspólnie jeździliśmy na mecze ukochanego Zawiszy. W pamięci zostanie mi, jak dał swój koncert na dworcu PKP w Inowrocławiu, po meczu z Goplanią, gdzie na dworcu było około 2000 ludzi, a on w środku, gdzie grał. Była cisza, a gdy skończył fani szaleli przynajmniej tak, jakby byli na koncercie znanej rockowej grupy. Właśnie 17-letniemu synowi mówię o tym człowieku. Słucha i nie wierzy (...) - wpisał się „szpital”.

- Darek to symbol, postać tak dalece charakterystyczna, że nie do zastąpienia. Długi pasiasty szal, nieodłączny uśmiech na twarzy, mimo niełatwego życia(...) - wspomina w Internecie Maciej.


To był wyjątkowy kibic

Będąc jeszcze zwykłym kibicem i mieszkając na Kapuściskach, jeździłem na Zawiszę tramwajem w Jego towarzystwie. Był szalenie muzykalny, miał niesamowitą pamięć do utworów tak znanych grup jak Led Zeppellin, Deep Purple, Black Sabbath i Queen. Potrafił je zagrać na każdym instrumencie „na sucho”. Wokół niego zawsze zbierało się dużo osób. Idąc Gdańską na mecz, kibice uczestniczyli w nietypowych koncertach. Podobnie było na stadionie...

Marcin Karpiński, Marek Fabiszewski, Wtorek, 14 Lutego 2006 -> www.express.bydgoski.pl