ZAWISZA Bydgoszcz - OLIMPIA Grudziądz 1:2 ( 0:1 )

23.04.2006
0:1 Marks 41’
0:2 Delengowski 62’
1:2 Burchacki 90’


Zmiany w Olimpii:
82. Kruszyński za Dreszlera
88. Kamiński za Delengowskiego

Zmiany w Zawiszy:
57. Kaminski za Łuczaka
84. Sobacki za Wiśniewskiego


Do nieprzyjemnych obrazków doszło przed samym spotkaniem. Przed głównym wejściem akcję pokazową zaprezentowała bydgoska policja. Mnóstwo radiowozów, uzbrojeni policjanci, filmowanie i przeszukiwanie wchodzących widzów. Sceny niczym w stanie wojennym. Każdy z nas chce, by na meczu było spokojnie, ale takie metody na pewno temu nie służą. Wiele osób widząc zamieszanie i sporą ilość policjantów, po prostu odeszła od kas.

Punktualnie o 15.00 arbiter dał znać do rozpoczęcia zawodów. Początek spotkania to wyrównana i nerwowa gra z obu stron, bez żadnych groźniejszych sytuacji. Obie jedenastki dobrze radziły sobie do 16 metra, a później brakowało opanowania, zimnej krwi i wykończenia. Stąd sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Dopiero w 20 minucie kibice zobaczyli pierwszy strzał na bramkę. Rzut wolny wykonali goście, dokładna wrzutka w pole karne, tam najwyżej skacze Igor Kucenko, jednak jego główka okazuje się minimalnie niecelna. Cztery minuty później groźnie strzelił Szymon Marks, lecz bramkarz Zawiszy Robert Tomaszewski z największym trudem obronił. Obrońcy Olimpii często zakładali pułapki ofsajdowe, z dobrym skutkiem, choć decyzje liniowego nie spotykały się ze zrozumieniem publiczności. W 37 minucie jedna z takich pułapek się nie powiodła i Adam Wiśniewski wyszedł na czystą pozycję. Niestety został nieczysto zatrzymywany przez Tomasza Kurkowskiego. Arbiter Bartłomiej Wiśniewski z Włocławka zamiast usunąć obrońcę gości, pokazał mu jedynie żółtą kartkę. Olimpia zaczęła grać jeszcze śmielej. Kucenko ze środka pola świetnie zagrał na prawą stronę do Macieja Delengowskiego, sam wbiegł w pole karne i czekał na podanie od partnera. Delengowski dośrodkował, ale Kucenkę uprzedził kapitan Zawiszy Maciej Śmiglewski. Za chwilę gospodarze odpowiadają dwiema identycznymi akcjami. Tomasz Rogóż zagrywał na 5 metr do wbiegającego Michała Burchackiego, lecz napastnika Zawiszy dwukrotnie uprzedza bramkarz Andrzej Swakowski. Końcówka pierwszej połowy należała zdecydowanie do Olimpii. Efektem przewagi była bramka zdobyta w 41 minucie, kiedy to Tomaszewskiego z bliskiej odległości pokonał Szymon Marks. Chwilę później goście mogli podwyższyć, Kucenko wypuścił dokładnym podaniem Delengowskiego, który będąc na pełnej szybkości nie oddał precyzyjnego strzału.

W przerwie meczu tradycyjnie wśród kibiców, którzy zakupili bilety-cegiełki warte 10 zł, rozlosowano upominki ufundowane przez firmę Willeroy&Boch. Druga połowa rozpoczęła się z pięciominutowym opóźnieniem. Sędzia główny nie zgodził się na wznowienie zawodów, z powodu transparentu, który wisiał na płocie o treści „Zawisza jest jeden IV-ligowy, nie dla złodziei z Hydrobudowy”. Po zasłonięciu słowa „złodziei” sędzia rozpoczął grę. Zawisza zaczął atakować z większym animuszem. W 50 minucie Burchacki otrzymał podanie w polu karnym stojąc tyłem do bramki, momentalnie się odwrócił i strzelił tuż obok słupka. Zawisza przeważał, a Olimpia tylko czyhała na kontrę. Wykorzystała to w 63 minucie, gdy gospodarze przebywali na połowie gości, piłkę przejął Jacek Bojarowski i wypuścił w bój Delengowskiego, który sytuacji sam na sam z Tomaszewskim nie zmarnował. Pewnie strzelił i goście prowadzili już 2:0. Minutę później mogli zdobyć 3 bramkę, lecz Kucenko nie wykorzystał dogodnej sytuacji. W odpowiedzi Krzysztof Krawczyk strzelił zza pola karnego, lecz niecelnie. Minuty mijały, gospodarze mieli inicjatywę, ale wciąż nie mogli zdobyć kontaktowego gola. Dopiero w ostatniej minucie meczu padła honorowa bramka dla miejscowych. Rogóz wrzucił piłkę w pole karne, bramkarz Swankowski nie opanował jej, w odpowiednim miejscu znalazł się Burchacki, który po przechwyceniu futbolówki uderzył z ostrego kąta. Piłka odbiła się najpierw od poprzeczki, później od podłoża i wyszła w pole. Asystent sędziego uznał, że piłka cały obwodem przekroczyła linię bramkową. Po wznowieniu gry, Wiśniewski zakończył spotkanie.

Piłkarze Zawiszy z meczu na mecz grają coraz słabiej. Po remisie w Brodnicy i porażce z Sadownikiem, teraz przyszła kolej na porażkę na własnym stadionie. Mimo, że gospodarze osłabieni są kontuzjami i absencjami za kartki to takie mecze muszą wygrywać. Olimpia prowadzona przez trio Kucenko, Delengowski, Bojarowski zaprezentowała się na bydgoskim stadionie z bardzo dobrej strony. Uważna gra w obronie i skuteczne kontry to ich prosta recepta na sukces.


Paweł Wrona
www.informacjekujawskie.pl