Zapraszanie na mecz, trening policji i zakazy...

20.02.2014
Sytuacja w Bydgoszczy wesoła jak za czasów kochanego przez dziennikarzoli Hydrotwora w poprzedniej dekadzie. Źli "kibole" stwierdzili, że olewają ten cyrk na kółkach, to już wspólna akcja, żeby zachęcić tzw. normalnych kibiców i mityczne rodziny z dziećmi do przyjścia na stadion (nawiasem mówiąc rodziny zawsze chodziły, tylko ciężko było wam o tym napisać, bo pewnie nie po linii?). Ciekawe skąd taka akcja? Czyżby bilety się nie sprzedawały? A może karnetów zabrakło? W pełni chwały wykonali zadanie w swoich gazetkach, wystosowując odpowiedni apel, a teraz czekamy na instrukcję dla potencjalnych - normalnych kibiców. Podobno sporo fankart utraciło ważność i trzeba nowe kupić. Fakt, że tylko 10 zł. Żeby było wesoło trzeba jeszcze złożyć podanie, oczywiście na piśmie, bo jak może być inaczej w XXI wieku, gdzie marketing w klubie hula jak tornada w Stanach.
Do tego wypadałoby poinformować, że odpowiednie służby już ćwiczyły na stadionie, aby nie zapomnieć zachowań wytrenowanych np. podczas meczu z Widzewem. Tyle, że oni nie rozróżniają kto jest kibol, czy kibic, czy oglądacz (to tak z troski o Was normalni kibice). Będzie głośno, będzie radośnie.

Radośnie było pewnie dziś w redakcji pewnej gazetki, która spieszyła donieść, że 50 najbardziej agresywnych kiboli dostaje zakazy klubowe. Musimy troszkę zmącić radość pewnego "buraczka", bo te zakazy jeszcze nikogo nie obowiązują, i na pewno nie będzie o tym decydować ta śmieszna gazetka. Wg tego "cudaka" z tej śmiesznej gazety - agresywne jest stanie na schodach - bo takie zarzuty mają nasi koledzy. "Burak" ten nawet jest jasnowidzem, bo wie, że każdy z tej 50-tki nie zamierza iść na mecz, rozumiemy, że już z każdym o tym rozmawiał? Ależ z niego mistrz pióra, czekamy na więcej.