Zamiast światełka w tunelu - zielone światło

09.09.2014
Zawisza Bydgoszcz tonie. Nie ma szans na to, że pojawi się biblijny Noe i zabierze kogokolwiek na swoją mityczną arkę. Chyba, że Noem okaże się sam cudotwórca z Poznania i ucieknie niczym szczur wraz ze swoją świtą. Nie pomogą klubowi pochwalne teksty większości dziennikarzy bydgoskich z naczelnym wielbicielem Osucha, redaktorem Wojciechem Borakiewiczem na czele. Bydgoscy piewcy wspaniałości poznaniaka nie chcą pisać prawdy, bo obawiają się chyba, iż mogliby zostać uznani przez Osucha za persona non grata na obiekcie Zawiszy. Przybysz z Poznania odkąd tylko pojawił się w Bydgoszczy dał się poznać jako prostacki człowiek. Właśnie prostacki, a nie prosty.
Tych drugich ludzi szanuję. Nigdy natomiast nie będę popierał osób, które mają manię swojej wielkości, nie są solidnymi kontrahentami, lekceważą innych i zachowują się prostacko. 16 grudnia 2011 roku uczestniczyłem w pewnym zebraniu (określanym mianem przedświątecznego), które odbyło się w restauracji „Olimpijska” na obiekcie Zawiszy. Zebranie zwołał Osuch. Wszyscy zaproszeni przybyli punktualnie, jeszcze nawet przed godziną (11:00) rozpoczęcia, z wyjątkiem większościowego akcjonariusza spółki. Poznaniak dał na siebie czekać równe 45 minut, całą piłkarską połowę. Kiedy już się pojawił konsumował sobie posiłek, a zebrani czekali, co też ciekawego ma do zakomunikowania. Zebranie było w zasadzie monologiem Osucha, w którym pozwolił sobie na obrażanie zatrudnionych w Zawiszy trenerów. Tylko jeden ze szkoleniowców, Wojciech Gill, odważył się przeciwstawić się tyradzie poznaniaka. Osuch słownie atakował przy zebranych byłego prezesa Zawiszy – Bogdana Pultyna. Twierdził, że wymieniony zostawił klub z długami. Jak wiemy, Bogdan Pultyn musiał o swoje dobre imię walczyć przed sądem. I sprawę wygrał! Swoje spóźnienie na wymienione wyżej zebranie poznaniak tłumaczył faktem, że musiał... odblokować bankowe konta spółki. Już wtedy zaobserwowałem, że Osuch to osoba, która mataczy, a także nie liczy się z nikim i z niczym.
Latem 2013 roku do klubu zaczęły przychodzić ostateczne wezwania do zapłaty od wierzycieli spółki. 24 lipca 2013 roku z pismem do WKS Zawisza S.A. zwrócił się właściciel firmy „Przewóz Osób i Towarów” z Chełmna – Dariusz Kamiński. Wymieniony w „Ostatecznym Wezwaniu do Zapłaty” domagał się uiszczenia zaległych pieniędzy w kwocie 6484,80 zł. Zapłata dotyczyła przewozów autokarem drużyn sportowych w 2012 roku i jednej takiej usługi w 2013 roku. W zestawie zaległości znalazły się: wyjazd do Warszawy (02.06.2012) – 440 zł, kolejny wyjazd do Warszawy (02.06.2012) – 1060 zł, wyjazd do Olsztyna (15-16.09.2012) – 1944 zł, wyjazd do Włocławka (22.09.2012) – 600 zł, wyjazd do Szczecina (07.04.2013) – 2440, 80 zł. Ta ostatnie faktura miała termin płatności 10 dni, a pozostałe 14 dni. Jak można zauważyć spółka nie wpłaciła niektórych należności przez ponad rok! Nie dziwiło więc zakończenie pisma przez właściciela firmy przewozowej z Chełmna, w którym napisał: „W przypadku niedokonania zapłaty w oznaczonym terminie będę zmuszony i przystąpię do egzekwowania należnych mi kwot z uwzględnieniem odsetek ustawowych bez ponownego wezwania do zapłaty kierując sprawę na drogę postępowania sądowego”. To tylko jeden z przykładów i wierzchołek przysłowiowej góry lodowej, ale ten wierzchołek, który ukazałem, rzuca prawdziwe światło na poczynania Osucha. Przegrane sprawy sądowe z ZUS, czy Bogdanem Pultynem (również wcześniejsza z Adamem Topolskim), to pokłosie jego kilkuletniego „profesjonalnego” postępowania. Na koniec 2013 roku spółka była winna pieniądze wierzycielom liczonym w kilku dziesiątkach. Eskalacja przez Osucha konfliktu ze Stowarzyszeniem Piłkarskim miała i ma na celu ukrycie prawdziwej sytuacji finansowej spółki. Aż dziw bierze, że prezydent miasta dał się tak zmanipulować przez większościowego akcjonariusza spółki i bez mrugnięcia okiem wykonuje jego wszelkie kaprysy. Jeszcze większe zdziwienie mnie ogarnia jednak, że do zmiany herbu (na ten z literą „Z” na żółtym tle) przyczyniła się też osoba związana niegdyś z SP.

W pełni zgadzam się z jednym z nielicznych bydgoskich dziennikarzy, który realnie patrzy na sprawy piłkarskiego Zawiszy i wytyka błędy – Erykiem Dominiczakiem. Wymieniony dziennikarz ostatni ze swoich artykułów zamieścił pod tytułem: „Tu już nie ma nawet światełka w tunelu”. Ja widzę jeszcze jednak światełko. Jest ono zielone i daje wolną drogę na przejazd w jednym kierunku, bez powrotu. Świeci ono dla nieomylnego poznaniaka, który powinien wracać do swojego miasta. Pewnie będzie musiał zatrudnić kierowcę, ale to już jego zmartwienie. Trzeba bowiem wiedzieć, że każdy dzień pobytu Osucha w Zawiszy będzie przynosić kolejne i ogromne straty.
Źródło: zawisza2bydgoszcz.futbolowo.pl