Zawisza Bydgoszcz - Mień Lipno 1:1

09.09.2006
1:0 Modry 8’ 1:1 Bartczak 9’

Zawisza: Kowalski – Krawczyński (79’ Sobacki), Łukaszewski, Ettinger, Śmiglewski – Cielasiński (56’ Kamiński), Wiśniewski, Piętka, Kozłowski – Modry, Krawczyk (76’ Dachtera)

Widzów: 250
Bydgoski Zawisza stracił kolejne punkty na własnym stadionie, remisując 1:1 ze słabym zespołem Mieni Lipno. Bardziej od wyniku martwi jednak styl w jakim gospodarze dali sobie odebrać dwa punkty. Mecz zaczął się dość obiecująco dla kibiców, którzy w pierwszych minutach obejrzeli dwa gole. Już w 6 minucie Rafał Piętka znalazł w polu karnym miejsce do oddania strzału ale uderzył zbyt lekko. Dwie minuty później zagrana w pole karne piłka „zatańczyła” pomiędzy Arturem Cielasińskim a Mariuszem Modrym, spadła pod nogi napastnika Zawiszy a ten z kilku metrów skierował ją do siatki. Minutę później goście wyrównali, dośrodkowanie z prawej strony boiska trafiło do Marcina Bartczaka, który bez zastanowienia uderzył z półobrotu czym kompletnie zaskoczył Marcina Kowalskiego. W odpowiedzi Rafał Piętka oddał silny i celny strzał z około 25 metrów, bramkarz Mieni, Andrzej Ziemiańczyk nie złapał piłki ale na szczęście dla gości minęła ona słupek bramki i wyszła na rzut rożny. Do 30 minuty Zawisza posiadał nieznaczną przewagę, nie potrafił jednak wypracować sobie okazji do strzelenia drugiego gola. Na bramkę gości strzelali jedynie Mariusz Modry i Adam Wiśniewski, w 32 minucie Artur Cielasiński naciskany przez obrońcę wywalczył rzut rożny, po którym Maciej Śmiglewski celnie uderzył głową ale świetnie interweniował Ziemiańczyk. W ostatnim kwadransie przed przerwą śmielej zaatakowali goście. Najpierw po szybkiej kontrze i dośrodkowaniu z prawej strony zupełnie nie pilnowany w polu karnym Kossi Assogba huknął z woleja, na szczęście dla zawiszan niecelnie. W 40 minucie z dystansu potężnie uderzył Bartczak, Kowalski końcami palców odbił piłkę, która trafiła w poprzeczkę a dobitka Bartosza Jańczaka przeszła nad poprzeczką. O drugiej połowie można powiedzieć tylko tyle, że się odbyła. Za komentarz najlepiej może posłużyć fakt, że przez 45 minut tylko raz zawiszanie poważnie zagrozili bramce gości. W 80 minucie Marcin Kozłowski znalazł się w polu karnym kilka metrów przez Ziemiańczykiem, strzelił mocno ale prosto w bramkarza gości. Obie drużyny próbowały zdobyć gola po stałych fragmentach gry lub strzałach z dystansu, w czym większą aktywność przejawiali piłkarze Mieni. Zawisza zagrał po przerwie fatalnie, bez pomysłu na grę, bez szybkości ale co gorsze, bez ambicji. Przyspieszenie gry w końcówce meczu i stworzenie jednej sytuacji na 45 minut to wszystko co pokazali gospodarze w drugiej połowie. Dzisiejsze spotkanie oglądała skromna grupa najwierniejszych fanów, która po wtorkowym zwycięstwie liczyła na kolejne trzy punkty i dobrą grę swoich ulubieńców. Kibiców, którzy oglądali mecz z Goplanią zapewne nieprędko uda się przyciągnąć na stadion przy ulicy Gdańskiej. Kpina, jaką piłkarze Zawiszy urządzili sobie dzisiaj z tych, którzy zdecydowali się ich obejrzeć zapewne nie odbije się na frekwencji, po prostu ich fatalna gra jest do przyjęcia już tylko przez najwierniejszych sympatyków niebiesko-czarnych a ci będą z zespołem zawsze. Trybuny można zapełnić tylko dobrą grą. Kibic wybaczy stratę punktów, braku ambicji i walki o zwycięstwo - nigdy. Na pocieszenie można jedynie dodać, że teraz powinno być już tylko lepiej. Po prostu gorzej grać nie można.

GŁOSOWANIE NA NAJLEPSZEGO PIŁKARZA ZAWISZY W TYM MECZU