Największy wyjazd w A-klasie? To musi być Zawisza.

06.01.2018
Za nami jesienna runda bydgoskiej Serie A, jak pieszczotliwie o niej mówią kibice niebiesko-czarnych. Zawisza przezimuje na fotelu lidera z przewagą 2 punktów nad Falą Świekatowo. To jest oczywiście bardzo dobra wiadomość. Równie dobry jest styl jaki prezentuje zespół pod wodzą Jacka Łukomskiego. W Tucholi nie gorzej niż piłkarze, zaprezentowali się kibice Zawiszy. Oprawa o patriotycznej wymowie jakością nie odbiegała od najlepszych ligowych standardów znanych z lig centralnych. Niesamowity doping, jaki zgotowali piłkarzom kibice Zawiszy mobilizował ich do konstruowania kolejnych ataków. Zawisza okazał się bardzo pazerny na gole tego dnia, kończąc dopiero na siódmym trafieniu w doliczonym czasie gry.

"Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, mało". Takie okrzyki kibiców słychać było przed siódmym golem. Spotkanie tak wysoko wygrane z jednym z najlepszych zespołów naszej ligi pokazuje, że potencjał zespołu Jacka Łukomskiego jest jak na warunki A-klasy ogromny. Bardzo prawdopodobne, że pobity zostanie rekord goli strzelonych przez Zawiszę w jednym sezonie.

O strzeleckich rekordach Zawiszy w B-klasie pisałem tutaj:
Zawisza rekordowo skuteczny.

W sezonie 2016/17 w 17 rozegranych spotkaniach Zawisza zdobył w B-klasie 74 gole, czy ponad 4,35 gola na mecz. To najlepszy wynik w całej historii klubu. W sezonie 1962/1963 w III lidze, strzelając 79 goli w 22 meczach. To największa ilość goli w jednym sezonie ligowym Zawiszy. Jeżeli Zawisza nie zwolni tempa to bardzo prawdopodobne, że poprawi oba te rekordy. Średnia ilość goli na mecz wynosi po 13 kolejkach 4,38. Warty podkreślenia jest fakt, że żaden z rywali Zawiszy nie zdecydował się na oddanie walkowera tej jesieni. Świetna atmosfera na meczach Zawiszy łagodzi obawy przed wizytą niebiesko-czarnej armii. Obawy istnieją, bo mainstreamowe media od lat kształtowały obraz środowiska kibiców Zawiszy jako dzikiej, nieokiełznanej hordy. Ale rzeczywistość jest nieco inna. Kibice traktowani normalnie, jak ludzie, zachowują się normalnie, jak ludzie. Warto podkreślić, że organizatorzy spotkania w Tucholi udostępnili kibicom Zawiszy główną, zadaszoną trybunę swojego stadionu, co pomogło stworzyć niezapomnianą oprawę meczową. Nie było żadnych problemów z bezpieczeństwem, a kibice odwdzięczyli się mieszkańcom Tucholi tworząc niecodzienne widowisko na trybunach. Kiedy ostatnio mieszkańcy Tucholi mieli okazję zobaczyć u siebie na żywo coś takiego?

Piłkarze obu zespołów przy takiej oprawie spotkania także dawali z siebie wszystko, a spotkanie miało dynamiczny charakter. Czego więcej trzeba do szczęścia? Chyba tylko możliwości delektowania się spotkaniami Zawiszy na własnym stadionie w Bydgoszczy.

Bilans bramkowy Zawiszy 57-5 na półmetku sezonu może zwiastować wynik pod koniec sezonu nawet na poziomie 114 strzelonych goli. Miejmy nadzieję, że wszyscy rywale będą chcieli podejmować u siebie Zawiszę do końca sezonu. Rywalizacja o awans do V ligi prawdopodobnie będzie toczyć się wiosną już tylko pomiędzy Zawiszą a Falą Świekatowo. Nasi rywale tracili punkty zaledwie w dwóch meczach, a w spotkaniu z Zawiszą zaprezentowali się bardzo solidnie. Zespół Zawiszy na szczęście dysponuje bardzo szeroką kadrą, a zawodnicy podchodzą bardzo poważnie do treningów i do reprezentowania niebiesko-czarnych barw. Ze względu na dobrą jakość treningów część młodych zawodników Zawiszy nie mieszczących się często w 18-ce meczowej nie chciała iść na wypożyczenia do innych klubów by pozostać w szerokiej kadrze Zawiszy i trenować pod okiem Jacka Łukomskiego.

Trener Zawiszy miał sporo powodów do zadowolenia w Tucholi. Pewna gra zespołu w obronie, skuteczność z przodu i to wszystko przy oprawie godnej Ekstraklasy. Przyjemnie było patrzeć na zadowoloną twarz szkoleniowca, który podjął się przeprowadzić Zawiszę przez kolejny etap odbudowy.

Mecz w Tucholi rozgrywany był w Święto Niepodległości. To było symboliczne. Zawisza ciągle przecież toczy heroiczny bój o przetrwanie. Zawisza walczy o przetrwanie ale też o coś więcej. Zawisza może stać się symbolem alternatywnej wizji klubu opartego na poszanowaniu wartości, wychowankach, pracy u podstaw. W czasach gdy dla wszystkich liczą się tylko pieniądze kibice Zawiszy pokazali, że nie chcą kibicować w Ekstraklasie za wszelką cenę. Odrzucili lojalkę, w której mieli zobowiązać się do donoszenia na swoich kolegów i za cenę Ekstraklasy mieli sprzedać wszystkie cenne dla nich wartości. Nie zrobili tego. 2,5 roku cierpliwie bojkotowali spotkania Zawiszy. Cena była ogromna, jednak trzeba było ją zapłacić, żeby dzisiaj z podniesioną głową jechać do Tucholi i cieszyć się grą zespołu, w którym dla każdego zawodnika barwy są święte. Koniec zaciężnej armii zespołu Osucha zdecydowanie oczyścił atmosferę w klubie. Mam nadzieję, że nigdy już nie dożyję takiego momentu, w którym zawodnicy Zawiszy zwrócą się otwarcie przeciwko swoim kibicom. Mam nadzieję, że Zawisza w nadchodzących latach ciągle będzie korzystał z wychowanków klubu, którzy będą zaangażowani w odbudowę klubu na 100% i zawsze dadzą z siebie wszystko. Trudno powiedzieć jak wysoko uda się Zawiszy w ten sposób awansować. Nie ulega jednak wątpliwości, że ta droga będzie fascynująca i dostarczy wielu pozytywnych emocji. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że klub stanie się ponownie miejscem, w którym wychowankowie będą mogli rozwijać się otoczeni życzliwym wsparciem trybun. Z czego wynikają tak dobre wyniki Zawiszy w B i A-klasie? Z ogromnego potencjału wychowanków i byłych graczy, którzy ciągle zasilają kadrę niebiesko-czarnych. Wielu z nich dysponuje piłkarskim potencjałem przekraczającym A-klasę i świetnie by sobie radzili w wyższych ligach. Decydowali się zrobić coś ważnego dla Zawiszy, pomóc klubowi, który kiedyś im pomagał, ich kształtował. To jest piłkarska siła Zawiszy. W rankingach zawodników, które prowadzę na stronie zawisza1946.pl przewija się około 100 zawodników związanych kiedyś z Zawiszą i z powodzeniem grających obecnie w piłkę. Żaden klub w regionie nie dysponuje takim kapitałem ludzkim. Istnieją kluby, które mają większe pieniądze i przekształcają się w armie zaciężne. Czy daje to jednak taką samą satysfakcję, jak obserwowanie gry zespołu opartego na wychowankach i chłopakach z regionu? Zawisza walczy o przetrwanie, ale także z konieczności wraca do modelu, w którym ton nadają "nasi". Czy gra na wyższym poziomie rzeczywiście jest bardziej fascynująca? W Grudziądz na I ligę nie przychodzi tyle osób ile było na stadionie gdy przyjechał w IV lidze bydgoski Zawisza. Dlaczego? Bo emocje nie są ściśle powiązane z ligą, czy poziomem rozgrywkowym. Zawisza jest marką w każdej lidze. Są kluby, które nie mają tego czegoś grając znacznie wyżej. Na taką markę pracuje się przez dekady. W poprzednim procesie odbudowy klubu, przed erą spółki z miastem i Osuchem, Zawisza był ostatnim klubem w regionie, który wprowadził zespół oparty na wychowankach do II ligi zachodniej i grając wychowankami w niej się utrzymał. Jakże byłem dumny z tamtego zespołu. Pamiętam te nazwiska bez najmniejszego problemu, mimo że powoli zaciera mi się w pamięci ekipa "zaciężna" Osucha. To jest piękne w futbolu, gdy obserwuje się rozwój swoich chłopaków, kształconych w klubie często od małego. Futbol bez wielkich pieniędzy może być ekscytujący i, jak widać po wyjeździe do Tucholi w kilkanaście autokarów, może być ekscytujący dla wielu ludzi. Szkoda, że Bydgoszcz jest tego pozbawiona decyzjami swoich władz.

Rundę wygrał zespół, ale ja chciałbym wyróżnić Pawła Kanika. Gdy dowiedziałem się, że będzie grał ponownie dla Zawiszy, to początkowo nie chciało mi się wierzyć. Chłopak z potencjałem do grania przynajmniej 3 ligi wyżej przyszedł do B-klasowego Zawiszy, oddawać tutaj swoje siły i zdrowie. Za takie decyzje każdemu z naszych zawodników należy się szacunek.

Paweł jeszcze niedawno grał w IV lidze, ma 31 lat i jeszcze sporo sezonów przed sobą jeżeli zdrowie dopisze. Od momentu powrotu do Zawiszy wystąpił w 19 spotkaniach w B i A-klasie i wszystkie te spotkania zakończyły się wygranymi niebiesko-czarnych. Pawła zabrakło w Raciążu, gdzie przegraliśmy jedyny mecz jesienią. Dynamika i zwrotność Kanika powodują, że jest nie do zatrzymania. Ciężar zdobywania goli rozkładają na siebie mniej więcej po równo Paweł Kanik (12 goli), ciągle skuteczny Wojtek Ruczyński (jesienią 11 goli w tym 1 w PP) oraz Arkadiusz Nowicki (9 goli) . 33-letni Nowicki na zdobycie 9 goli potrzebował tylko 545 minut spędzonych na boisku, co daje 60,5 minuty na każdego gola. Ta trójka po prostu gwarantuje gorącą wiosnę. Adrian Brzeziński, kolejny wychowanek Zawiszy, ma na koncie 5 goli, a Artur Cielasiński i Patryk Straszewski po 4 bramki. Patrykowi kontuzja przeszkodziła w powiększeniu tego dorobku, miejmy nadzieję że wiosną zdrowie mu dopisze. Ten transfer to z pewnością dla Zawiszy spore wzmocnienie w dłuższej perspektywie czasowej. Obrona Zawiszy pękła tylko 5 razy jesienią i to też nie jest przypadek. Tomek Detmer i Jakub Konopczyński przeszli do Zawiszy z rezerw Wdy Świecie, który to zespół wygrał V ligę w poprzednim sezonie. Bartosz Stoppel grający przez większą część rundy w środku obrony to zawodnik, który osiągnął w Victorii Koronowo kilka lat temu poziom II ligi zachodniej. W grze formacji obronnej widać spokój i pewność siebie, niezależnie czy po bokach uzupełnia ją młodzieżowiec Bartosz Bąk (rocznik 99) , Patryk Szymański, czy doświadczony Artur Cielasiński. W środku pomocy rządzą kapitan - Adam Wiśniewski z Patrykiem Błażejewiczem. Na skrzydłach Paweł Kanik najczęściej z Adrianem Brzezińskim, swój udział na boku mają Oskar Zięba (rocznik 98). Zobaczymy jak rozwinie się na prawej pomocy Tomasz Widomski (rocznik 98). Warto pamiętać, że Oskar i Tomek w przyszłym sezonie będą jeszcze w wieku młodzieżowca, co może okazać się w V lidze istotne. Patryk Bereza (rocznik 97) przy każdym wejściu na boisko zostawia serce i robi sporo ruchu z przodu. Jeżeli poprawi jeszcze skuteczność, to pewnie będzie dostawał coraz więcej minut od trenera. W bramce niepodzielnie panuje doświadczony Marcin Niwiński. Broni bardzo pewnie i na razie nie ustępuje pola młodzieżowcowi Janowi Stypczyńskiemu (rocznik 99). Młodzi zawodnicy, również na wypożyczeniach pracują ciężko, żeby podnosić swoje umiejętności, zdobywać doświadczenie i kiedyś z dumą bronić barw Zawiszy. Atmosfera pracy udziela się wszystkim. Nie ma miejsca na odpuszczanie. Zawisza w A-klasie nie jest klubem profesjonalnym, ale w wielu aspektach prezentuje profesjonalne podejście do piłki. Trudno wskazać jakieś wyraźnie słabe punty tego zespołu. Ja się nie podejmuję. Jak na warunki A-klasy zespół Zawiszy prezentuje się koncertowo. Jesień Zawisza kończy mocnym akcentem na trybunach, w fotelu lidera, z dobrą atmosferą i z dużymi nadziejami na przyszłość.

Mikołaj Głuszowski Zawisza1946.pl